Lodowiec Aletsch / grań Bettmergrat

Lodowiec Aletsch / grań Bettmergrat

Aletschgletscher to największy lodowiec Alp, leżący w Alpach Berneńskich. Jęzor lodowca ma długość około 22 km, zajmuje powierzchnię około 80 km² i składa się z około 27 mld ton lodu. Lodowiec, razem ze szczytami Bietschhorn i Jungfrau objęty jest rezerwatem przyrody i znajduje się na liście światowego dziedzictwa przyrody UNESCO. Granią Bettmergrat oprowadzono wysokogórską ścieżkę panoramiczną łączącą szczyty Eggishorn i Bettmerhorn. Ze ścieżki rozpościera się widok na jęzor lodowca, całą dolinę oraz okoliczne szczyty takie jak: Monte Leone, Monte Rosa, Matterhorn, Weisshorn, Mont Blanc i Aletschhorn. W najwyższym miejscu grań ma wysokość 2.871 m. n.p.m.
Informacje ogólne:
Przejście granią Bettmergrat to jedna z głównych atrakcji naszego pobytu w Alpach. Przejście eksponowaną granią miało zapewnić nie tylko przepięknych widoków, ale również dostarczyć adrenaliny i mocnych wrażeń. Głównym kryterium, które decydowało o wyborze dnia była pogoda. W końcu prognozy były na tyle optymistyczne, że zdecydowaliśmy się na tę wyprawę. Aby zdążyć na pierwszy kurs kolejki linowej, która wwiezie nas na szczyt Eggishorn wstaliśmy bardzo wcześnie, bo już o piątej.
Zaplanowana trasa liczyła prawie 14 kilometrów i głównie schodziła w dół (różnica wysokości 950 metrów), suma podejść to około 280 metrów. Na przejście całej trasy potrzeba co najmniej sześć godzin, nie licząc czasu na przerwy.
Szczegółowe informacje o szlaku można znaleźć poniżej a ślad GPS w formacie gpx można pobrać tutaj.
Opis szlaku:
Kolejką linową z Fiesch najpierw wjechaliśmy na halę Fiescheralb, gdzie przesiedliśmy się, do wagonika, który zawiózł nas pod szczyt Eggishorn. Po wyjściu z wagonika, okazało się, że było bardzo zimno, ale na szczęście słonecznie. Tuż obok budynku kolejki jest punkt widokowy, z którego rozpościera się wspaniała panorama lodowca Alesch oraz otaczających go szczytów. W kierunku północnym widok sięgał, aż do miejsca zwanego Konkordiaplatz, skąd swą wędrówkę rozpoczyna lodowiec Aletsch. Ruszyliśmy w drogę. Tym razem poszliśmy niebieskim szlakiem. W Alpach Szwajcarskich czerwonym kolorem oznaczane są szlaki górskie, natomiast kolorem niebieskim szlaki alpejskie, wymagające umiejętności wspinaczkowych. To była nasza pierwsza wspinaczka niebieskim szlakiem. Do przełęczy Elselicka (1 km, 30 minut) prowadził szeroki szlak i łatwo się nim szło, aczkolwiek prowadził granią, a po obydwu stronach była głęboka przepaść. Eksponowane miejsca zabezpieczone były siatką. Za przełęczą zaczynało się podejście na grań Bettmergrat. Szlak prowadził po skalnym zboczu i trzeba się było wspinać po skałach. Co trudniejsze i bardziej strome odcinki zabezpieczone były klamrami i wyposażone w łańcuchy. Ostatecznie, po 30 minutach wspinaczki i pokonaniu 100 metrowego przewyższenia znaleźliśmy się na brani. Widoki zapierały dech w piersiach. Czyste błękitne niebo i przejrzyste powietrze sprawiały, że widok obejmował niemal całe Alpy. Lodowiec Alesch mieliśmy dosłownie pod nogami. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Kolejne dwa kilometry to przejście granią Bettmergrat. Szlak, prawie bez przewyższeń wił się pomiędzy ogromnymi skałami. Czasem trzeba było się na nie wspinać, czasem obejść. No i te widoki. Grań Bettmergrat kończy się na szczycie Bettmerhorn (2.857 m. n.p.m.). Dalej, szlak prowadził w dół do górnej stacji kolejki Bettmerhorn. Zejście miejscami było nieprzyjemne i strome. Wyślizgane kamienie nie ułatwiały tego zadania. Na dole zrobiliśmy przerwę na obiad.
Po zasłużonym odpoczynku ruszyliśmy dalej. Przez kolejny kilometr schodziliśmy w dół w kierunku jęzora lodowca i szlaku poprowadzonego wzdłuż niego. Tym razem był to szlak oznaczony kolorem czerwonym. Przed sobą mieliśmy cały czas lodowiec. Na dole ruszyliśmy w kierunku północnym, dobrze wydeptanym szlakiem. Przed nami cztery kilometry spaceru ponad lodowcem. Dodatkowej atrakcji dostarczały pasące się na stoku stada owiec. Zwierzęta były oswojone i nie bały się ludzi. Bez problemu można było podejść, pogłaskać i zrobić sobie pamiątkowe selfie. W pewnym momencie postanowiliśmy zboczyć ze szlaku i zejść do moreny lodowcowej. Na skałach widać było ślady przesuwającego się lodowca. Bardzo widoczne było to, że lodowiec mocno się skurczył. Niestety, droga do lodowca okazała się dłuższa niż nam się wydawało i biorąc pod uwagę pozostałe do przejścia kilometry postanowiliśmy zawrócić.
Po dwóch godzinach wędrówki doszliśmy do stawu Märjelensee. Spontanicznie postanowiliśmy skręcić w lewo w szlak, który prowadził do lodowca. Co prawda, było to dodatkowe 500 metrów do pokonania, ale jak się później okazało – opłacało się. Szlak w dół moreny poprowadzony był po skałach, po których jeszcze jakiś czas temu przesuwał się lodowiec. Na wyślizganych, brązowych skałach doskonale widać było siłę, która tkwiła w zamarzniętym śniegu. Po 15 minutach byliśmy przy lodowcu, Można było także wejść pod lodowiec do niewielkich jaskiń utworzonych na jego skraju. Lodowiec z góry był szary i brzydki. Spod spodu, pod słońce, był półprzezroczysty i jasno niebieski. Skorzystaliśmy także z możliwości, aby wejść na lodowiec i trochę po nim pospacerować. Okazało się, że lodowiec był chropowaty i w ogólne nieśliski. Niestety czas nas gonił i musieliśmy wracać.
Szlak w kierunku schroniska Gletscherstube Märjelen prowadzi pośród łąk i znajdujących się na nich oczek wodnych. Prawdziwie romantyczne widoki, jednakże po pokonaniu wielu kilometrów każdy chciał jak najszybciej dojść do celu i brakowało sił na romantyzm. Do samego schroniska jednak nie doszliśmy, wcześniej skręciliśmy na szlak w kierunku Fiescheralp. Pierwszy kilometr prowadził nieoświetlonym tunelem Tälligrattunnel. Warto zaopatrzyć się w jakieś źródło światła, my ratowaliśmy się latarkami w komórkach. Na drugim końcu tunelu czekał nas wspaniały widok na dolinę Flieschtal i znajdujące się w niej miejscowości.
Do celu wędrówki, pośredniej stacji kolejki w Fiescheralp pozostało nam jeszcze nieco ponad trzy kilometry. Przez kolejną godzinę, noga za nogą, wędrowaliśmy w kierunku Fiescheralp. Zmęczeni dotarliśmy do stacji kolejki i pierwszym wolnym wagonikiem zjechaliśmy na dół.
Wędrówka granią Bettmergrat i przejście wzdłuż lodowca Alesch to jak dotąd największa przygoda naszego pobytu w szwajcarskich Alpach. Przejście całej trasy wymagało nie tyle umiejętności poruszania się w alpejskim terenie, co dużej wytrzymałości fizycznej. Sama grań Bettmergrat nie była zbytnio wymagająca, a miejsc silnie eksponowanych było niewiele. Bez wątpienia jednak pokonanie całej trasy dostarczyło niesamowitych widoków i wrażeń. Trzeba liczyć się z tym, że na szlaku będzie dużo ludzi.
Dojazd:
Samochód zostawiliśmy na parkingu znajdującym się nieopodal dolnej stacji kolejki linowej w miejscowości Fiesch. Parking był płatny (automat). Współrzędne GPS parkingu to: 46,405326 N; 8.135945 E.
Rozwiń tekst